sobota, 24 września 2011

Ciągły brak czasu :(

Cierpię na chroniczny brak czasu, coś tam podczytuję Wasze blogi, ale marnie mi to idzie i znowu mam ponad 300 postów do przeczytania...a raczej do pooglądania, bo tak żebym czytała i wchodziła na danego bloga, to może z 10% :(
Ciągle mam do pokazania cudne wygrane z dwóch Candy, oraz powalający naszyjniczek który kupiłam u Marzenki i paczuszkę od Mysi w ramach podawajki. Postaram się jutro zrobić fotki, bo ciągle coś mi wypada. Ponieważ dawno nie pokazywałam niczego zrobionego przeze mnie to pokażę dzisiejszą świeżynkę, która już trafiła do młodej pary. Bąki zostały pod dobrą opieką, a my poszliśmy na ślub :)

Karteczka wykończyła mnie nerwowo. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie jestem do tego stworzona. Brak mi cierpliwości, weny twórczej może mi nie brakuje, ale materiałów i umiejętności na pewno. U którejś z Was widziałam taki pomysł z "udawaną książką". Oto moja wersja. Żeby było bardziej po mojemu :) młoda para, to odlew gipsowy :)

Dużo fotek, bo nie mogłam się zdecydować.










Co do pracy, to w środę pożegnałam się z dawną firmą. Zgodzili się na moją propozycję i dostanę odprawę oraz zapłacą mi za niewykorzystany urlop. W piątek w nowej pracy w trasie nie byłam, tylko odebrałam samochód i wszystkie papierologie pozałatwiałyśmy. Odczucia nadal mam mieszane i chociaż cieszę, się że mam pracę to jakoś tak...sama nie wiem, i nie chodzi o dzieci, tylko mam złe przeczucia. Ale pożyjemy zobaczymy. W poniedziałek wyjeżdżam o 5 rano i jadę 4h do dziewczyny z przyległego terenu na szkolenie w trasie, wracam dopiero we wtorek wieczorem. Zobaczę jak się pracuje z klientami i jak to wygląda.

Jutro z maluchami jedziemy odwiedzić pewnego młodego kawalera, który urodził się 3 m-ce temu :) Podobno klocek waży już ponad 7kg :))) czyli niewiele mniej od mojej małej :)

Postaram się jutro jeszcze odezwać, a teraz uciekam poczytać Wasze blogi, bo mąż pojechał z kolegami "na piwo". Pewnie oblezą większość klubów w centrum znając życie...faceci chyba nigdy nie dorosną :(

Miłego wieczoru Wam życzę i dobrej nocki :***

niedziela, 18 września 2011

Jestem z domciu :)

Dojechaliśmy wczoraj wieczorem. Mąż mnie odebrał i nasłuchał się trochę jaką to ma zdolną żonę :))) Szefowa działu marketingu przeprowadzała cały egzamin i sprawdzała. Powiedziała mi, że jak na moje ekonomiczne wykształcenie, to jest na prawdę bardzo mile zaskoczona i że poszło mi bardzo dobrze :)))
Na odjezdnym dostałam jeszcze kalendarz, wizytownik i super komiksową książkę od niej, a od prezesa gdzieś 25cm porcelanowego słonia na szczęście :) Także oficjalnie zostałam powitana w firmie. Dostałam wizytówki, także jeszcze umowa, przekazanie samochodu, sprzętu i do pracy rodacy. Ponieważ mojej kierowniczki w czwartek nie będzie, to zaczynam od piątku. Po tym egzaminie jakoś tak dziwnie się czuję...niby dumna z siebie jestem, a z drugiej strony przerażona jak to będzie...Najważniejsze, że zdałam i mam prace :)

Dziękuję za wszystkie kciukasy :) jak widać bardzo się przydały :)

Po powrocie jeszcze w nocy napawałam się pewnymi cudami...bo wygrałam u dwóch wspaniałych dziewczyn candy :))) Ale o tym jutro, bo fotek jeszcze nie mam :)

Buziaki dla wszystkich odwiedzających i dziękuję za każde zostawione słowo :) Witam nowe obserwatorki i w dalszym ciągu serdecznie zapraszam na moje Candy :)

papapapapaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

piątek, 16 września 2011

Tik tak tik tak :)

No i już piątek :) jakoś przeżyłam. Pierwsze dwa dni były masakryczne :( ale w środę rano miałam szkolenie z "komputerka" i było świetnie :) Wprowadzanie zamówień i wszystko co z klientem związane. Jak to pewien pan kierownik powiedział "załapałam szybciej niż niejeden chłopak"...komplement ???  :))) No, ale fajnie było, po południu tylko jeden produkt więc jakoś poszło. Wczoraj skończyłam o 20-tej więc skromne 11h

Ula bardzo Ci dziękuję za twój komentarz...Twoje słowa dały mi trochę do myślenia i pozwoliły otrząsnąć się z "nakręcania się" DZIĘKUJĘ :*

Kochane (i drodzy Panowie :))) ) przy okazji serdecznie Was zapraszam na bloga Uli, bo bardzo u Niej ciekawie, a jak pięknie to przekona się ten co zechce nacieszyć oczka cudnymi zdjęciami :)

Jaką radość przynoszą pozostawione komentarze to pewnie wie każdy kto prowadzi bloga :) a takie kciukasy jak za mnie trzymacie to skrzydeł dodają jak nic :)))) Proszę o troszeczkę na jutro z samego rana :)
Dziękuję Wam za radość dla mojego wystraszonego serducha :) DZIĘKUJĘ :)

Daniela, Uli, Qra Domowa, Magdor, Czarna Jagoda, KasiaN, Barbaratoja,  Tuome, Kinga, Kasia, Juta, Aldona :))) 

DZIĘKUJĘ :****

Chyba całą niedzielę,lub poniedziałek spędzę na czytaniu Waszych blogów, bo na czytniku mam ponad 500 postów do przeczytania :))) Pewnie tylko nacieszę oczy, bo na komentarze zabraknie mi czasu, ale na pewno wszystko przejrzę :)

Z mojej poprzedniej pracy nic mi jeszcze nie odpowiedzieli :( nadal nie wiem co ze mną...tak czy siak idę w środę po wypowiedzenie, albo poinformować, że odchodzę i niech spadają chamy jedne :(
Tutaj w piątek za tydzień podpiszę umowę jeśli wszystko dobrze pójdzie. Dowiedziałam się, że jeśli nie pójdzie mi baaaardzo źle, to mogę za tydzień na poprawkę przyjechać. Nie mam absolutnie takiego zamiaru, ale jakby co to nie wywalą mnie od razu zanim jeszcze przyjmą :) Nie będzie źle...jeśli jeszcze poradzę sobie na rynku to będzie już w ogóle z górki :) Jak to się zwykło mówić w mojej poprzedniej pracy "kto jak nie my" ??? Także kto jak nie ja ??? :)))

No dobra uciekam na kolacyjkę i wracam do ostatniego dzisiaj "rycia na dobranoc" :)) Jutro wstanę jak codziennie o 4:45 i będzie "poranne rycie" :)

Buziaki :*** a chętnych zapraszam w dalszym ciągu na moje Candy, tym co się skusiły serdecznie dziękuję, że dołączyłyście się do zabawy, mam nadzieję że zagościcie na dłużej :***

p.s.
Czy u Was działają te reklamy ??? bo u mnie jakoś nie, może powinnam miejsce zmienić ??? :((

uciekam :*

paaaaaaaaaaa

wtorek, 13 września 2011

Dojechałam, żyję...ale ledwo, ledwo :)

Dziękuję Wam za wszystkie słówka wsparcia i otuchy. Na szkolenie dojechałam po 11h ciężkiej jazdy pociągiem i autobusem. Mam internet, ale nawet o podczytywaniu Waszych blogów nie ma mowy :( Wczoraj miałam pierwszy dzień szkolenie i byłam od 9-18 to krótko, bo grafik rozpisany był do 19-tej...Dzisiaj i jutro od 9-20, a w czwartek i piątek 9-21. Super co ???? Nigdy w życiu nie byłam na takim szkoleniu, szkolenia to zawsze były lekko integracyjne :) Jak wczoraj wróciłam do pokoju to tylko prysznic, kolacja i do notatek, bo w takim układzie to nie ma kiedy przyswoić materiału :( a jest tego mnóstwo...No a to był dopiero pierwszy dzień i tylko dwa produkty. Jak to szefowa witając mnie powiedziała...po pierwszym dniu będzie pani wystraszona, po drugim przerażona, a w środę ogarnie panią panika, ale proszę się nie martwić to naturalne zjawisko. Więc mam nadzieję, że nie będzie najgorzej...tak sobie tłumaczę.
Nie miałam kiedy wypocząć po podróży, teraz jest ciężko, jestem zestresowana i niewyspana, a dowodem na to była dzisiejsza poranna krew z nosa :( Na palcach jednaj ręki mogę policzyć kiedy leciała mi krew z nosa :((( No cóż...co nas nie zabije to nas wzmocni prawda ???
No dobra uciekam, bo za pół godziny po mnie przyjadą, a od 9 zaczynamy powtórkę wczorajszego (żeby mogli sprawdzić co w nocy zakułam) i jazda z nowymi produktami JUPIIIII Super :)))

Najgorsze jest to, że w pracy budowa układu kostnego, czy krwionośnego, rozrodczego czy oka nie będzie mi potrzebna...wszystko na potrzeby tego zakichanego egzaminu. Chyba w końcu na coś mi się przyda matura z biologii :) I potwierdza się powiedzenie, że nic nie dzieje się bez przyczyny :) Ogólne zasady mam opanowane, ale już nazwy i firmy najbliższej konkurencji to dla mnie masakra :( dane statystyczne też nie najweselej, a specjalistyczne nazwy, kwasów i innych podobnych to ruina dla mózgu :))))

Także jak widzicie nici z jakiegokolwiek kontaktu czy spotkania z którąś z Was :( krzyżyki wzięte, bo czarny wzór cierpliwie czeka...ale nic z tego priorytet na ten tydzień niestety inny.
Dziękuję wszystkim za zapisanie się na moje Candy :) Witam serdecznie nowe obserwatorki i mam nadzieję, że zagościcie na dłużej :)

Przepraszam, że nie odpiszę na komentarze dokładniej, ale na pewno rozumiecie :)

Strasznie tęsknię za maluchami, i o dziwo za mężem też :))

Trzymajcie się cieplutko...może się jeszcze w tygodniu odezwę.

paaaaaaaaaaaaaaaaa :***

sobota, 10 września 2011

Niepewność

ogarnia mnie całkowicie. Napisałam właśnie pismo do regionalnej HR o rozwiązanie umowy. Było mi strasznie ciężko :( nawet nie wiedziałam, że będzie tak ciężko :((( spłakałam się na maxa...ale to ostatnio mam na porządku dziennym.

A jutro o 6 rano w pociąg...później w autobus i "już" koło 17-18 :) powinnam być na miejscu, tzn. w hotelu. Od poniedziałku do piątku szkolenie, a w sobotę egzamin. Od tego zależy moja najbliższa przyszłość.

Podobno jest internet w hotelu, ale ja wiem jak to jest z tym internetem w hotelach :( Jeśli mi się jednak uda, to będę Was podglądać, bo biorę komputer. Raczej nic nie pokażę :) ale będę podziwiać jeśli się da :)

Jeszcze nie jestem spakowana :( jakoś się zebrać nie mogę, a nie wiem na co czekam...połowa ciuchów wilgotna, pomimo słoneczka nie wyschły :( Potwornie rwą mnie kolana i biodra :( Głowa pęka,ale to wiem akurat od czego :)

Tak jestem zdenerwowana tym wszystkim, że nawet jeść nie mogę...Ponieważ rotacja w tej firmie jest znikoma, na tym całym szkoleniu będę tylko i wyłącznie ja sama :((( Trzymajcie kciuki, żeby jednak pan prezes się mylił i żebym się nie zbłaźniła i zdała ten egzamin.

Jakby co będę w domu w nocy z soboty na niedzielę za tydzień. Pewnie odezwę się w niedzielę i dam znać :)

Zapraszam wszystkich na moje Candy...pomimo trzech zestawów, nie ma zbyt wielu chętnych osób :(

Dziękuję, że do mnie zaglądacie, za wszystkie miłe słowa, które zostawiacie i ogólnie że jesteście :)))

Buziaki zostawiam :*** do zaklikania za tydzień :)

środa, 7 września 2011

Byłam dzisiaj w firmie...

i nie wdając się w zbędne szczegóły mój prawie były szef, to kanalia jakich mało, kawał chama i po prostu podły człowiek. Niestety nie mogę napisać dosłownie co o nim myślę...bo pewnie by mi bloga zdjęli. Kawał z niego gnoja, padalca i sk*** wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Jestem zapuchnięta od płaczu :( może tak być, że wrócę 21-go i porzucę pracę, bo inaczej się nie da, a tej nowej pracy jaka by nie miała być stracić nie chcę [czytaj: nie mogę] zanim ją nawet dostanę...Może tak być, że po 7 latach pracy, wyrzeczeń i poświęceń nie dostanę nawet odprawy 3-miesięcznej. Szkoda gadać, tak czy siak jest jedna przychylna mi osoba i dostałam od niej nr do nowej regionalnej od HR i jutro do niej zadzwonię i z nią będę gadać. Ten dupek żołędny jest dla mnie totalnym zerem i skreślam palanta, rozmawiać z nim więcej nie będę.

Dzisiaj we łzach, bo na więcej nie mam sił :(

wtorek, 6 września 2011

A co tam :)

powiem to znowu UWIELBIAM WAS, KOCHANI JESTEŚCIE I BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ :*

Jak ja kiedyś żyłam, bez tylu ciepłych słów i takiego wsparcia ??? hmmm nie mogę za nic sobie przypomnieć :)

Jomo - ja też muszę wierzyć, że jakoś wszystko pogodzę :)

Misiabe - dam radę, dam... prawda ??? :))))

kachna - ach te serce i ten rozum...a niby jedno ciało :) niestety tata nie spędza więcej czasu z dzieciakami, bo jeździ na budowę :( ale jak już skończymy to przyjdzie i czas na niego :)

Kasia - to bardzo dla mnie ważne, że nikt obcy tylko moja własna mama zajmie się bąkami, martwi mnie tylko, że fizycznie nie da rady :( jest już po 60-tce i niby to nie taki straszny wiek, ale moja mama bardzo choruje i to mnie martwi :( teraz kilka dni ich pilnowała i wygląda jak z krzyża zdjęta :( a jak będzie ich pilnować to nawet do lekarza nie będzie miała jak iść...skomplikowane to wszystko :(

Kinga - trzymaj, trzymaj te kciuki, każda pomoc się przyda :)

magdor - mam nadzieję, że to dobry znak i jakoś zacznie się to wszystko układać, bo za dużo tego na raz i trochę spokoju by się w końcu przydało.

Czarna Jagoda - kciuki jak najbardziej mile widziane :)

Daniela - dziękuję i obyś miała racę :)

KasiaN - no proszę Cię...nie płacz po moich postach, bo się w sobie zamknę :))) Oj ja też się boję wychodzenia rano do pracy, ale tłumaczę sobie, że przecież nie ja jedyna i jakoś to będzie. Z tym "podejściem" na rozmowie, to mogli by sobie darować takie faszystowskie metody :( dalej twierdzę, że coś z tą firmą nie tak skoro mnie chcieli hihihi :)

juta - bardzo sobie cenię Twoje odwiedziny i cieszę się, że Ci się u mnie podoba. Oby jak najwięcej takich przesympatycznych osób mnie odwiedzało :) Dziękuję za ciepłe słowa, ja też mam nadzieję, że czas na przełom i lepsze czasy dla mojej rodziny. Jeszcze raz serdecznie witam w gronie obserwatorów :)

Tuome - jeśli to nie będzie "to", to dokładnie zrobię tak jak mówisz :) Mam jakieś takie odczucie, że gdybyśmy się spotkały, to byśmy się bardzo polubiły :) Buziaki :*

Lusiaczka - koniecznie muszę spróbować, bo później bym sobie nie darowała.

Iskierka - trzymaj mocno te kciuki, bo podobno ten egzamin to killer :(

Shiart - może uległam stereotypom...wiesz jak to jest :( W każdym bądź razie życzę Ci żebyś szybciutko pracę znalazła i to taką, która przyniesie Ci dużo satysfakcji i radości oraz pokaźną sumkę na konto :)

Psotny Morsik :) - obyś się mylił...wystraszyłeś mnie trochę, ale dziękuję za przestrogę, będę czujna. Na razie nic nie zapowiada tego typu kantów, ale po rozmowie też myślałam, że nie będą mnie chcieli więc...będę miała oczy i uszy szeroko otwarte :) a kieszeń zamkniętą na ewentualne wycieki :)

kasia - dziękuję za wsparcie, mam nadzieję że będzie tak jak mówisz :)


I tak oto w jedyny sposób w jaki mogę Wam podziękować, odpowiadając każdemu z osobna chciałam jeszcze raz zaznaczyć, że bardzo sobie cenię Wasze wsparcie i chociaż się nie znamy, jakoś tak jakbyśmy się troszkę jednak znali :)

Jutro z samego rana jadę do mojego za chwilę byłego szefa i zobaczymy na czym stanie...czy będę musiała wracać na te 8 dni, czy zwolni mnie z pełnienia obowiązków i nie będzie robił farsy...no zobaczymy...

Ponieważ mam bardzo dużo spraw do załatwiania i całymi dniami mnie nie ma, to niewiele mam czasu na rękodzieło :( ale coś tam robię w gipsie znowu. Dla mojej przyjaciółki do kwiaciarni robię takie oto "bierdonki" jakby powiedziała pewna mała księżniczka :) i smoczki. Będą jeszcze obrączki, ale nie mam pomysłu jak pomalować. To małe odlewy i będą poprzyklejane na piki...a później do wiązanek :) o tak sobie to wymyśliłyśmy.


Bierdonkowego wieczoru Wam życzę i buziaki przesyłam :***

paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

poniedziałek, 5 września 2011

Trzymajcie mnie bo upadnę...

Dostałam dzisiaj odpowiedź z tej firmy co byłam na rozmowach. Jak stoicie to usiądźcie...chcą mnie do pracy. Warunkiem jest zaliczenie szkolenia i za tydzień w poniedziałek jadę na tygodniowe szkolenie, a w sobotę egzamin. Jeśli zaliczę, będę przyjęta. Szczerze mówiąc nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. Pracę potrzebuję to pewne, zwłaszcza teraz kiedy mój małż jest bezrobotny. Nie jestem z miasta pokroju Warszawy czy Krakowa gdzie jest wiele ofert pracy, doświadczenie mam raczej biurowe...a nie znam języków obcych (romans z szefem nie wchodzi w grę hehehehehe) powinnam się cieszyć, ale po tej rozmowie same/i wiecie, że mam co najmniej mieszane odczucia. Okazuje się, że gościu co mnie tak cisnął, to sam PAN PREZES....a babka, która mnie zapraszała na rozmowę i później była na tych rekrutacjach, to kierowniczka, która szuka do pracy. Pan prezes może nie był do końca przekonany co do mojej osoby, bo on taki raczej biologiczno-chemiczny jest, ale decyzje ostateczna była po stronie tej babki i ona mnie chciała. Rozmawiałyśmy dzisiaj i sprawiała wrażenie bardzo fajnej...jak będzie to się okaże, jedno pewne :) dam znać :)
Rozbita jestem totalnie, potrzebuję pracy i kasy ale będę całymi dniami poza domem, nie będę widziała jak rozwijają się moje dzieci, bo będę w pracy :( Z drugiej strony ludzie modlą się o samo zaproszenie na rozmowę więc powinnam Bogu dziękować, że po jednym CV wysłanym, jednej rozmowie od razu mi pracę proponują...ale rozdarta jestem i już, nic na to nie poradzę i cieszyć się nie umiem za bardzo.
Tak czy siak muszę na rachunki jakoś zarobić, samochód służbowy na zimę się przyda, będzie dobrze prawda ???? Musi być...

Jeszcze raz dziękuję Wam za wsparcie, bardzo mnie wspieracie i pomagają mi Wasze słowa otuchy.

Witam nowe obserwatorki, mam nadzieję że zostaniecie na dłużej i nie tylko skusiło Was moje Candy :)
Wszystkie/ch z Was, który jeszcze się nie zapoznali z moją propozycją cukierasków serdecznie zapraszam do zabawy. Banerek do kliknięcia na górze strony :)

Rozerwana na kawałki między tym co dusza by chciała, a tym co należy żeby przeżyć, pozdrawiam Was serdecznie i deszczowo, bo u nas strrrrasznie leje :( Jesień się zbliża wielkimi krokami...

piątek, 2 września 2011

Bo jak się wali to wszystko na raz :(

Dzisiaj mój mąż dostał wypowiedzenie :( Zwolnili wszystkich 6 przedstawicieli z regionu. Już mu odebrano samochód, komórkę i komputer. Za powód podano niespełnianie oczekiwań pracodawcy, że nie robił budżetu. Faktycznie nie zrobił, ale dostał zaniedbany rynek i z zera doszedł do ponad 70% w pięć miesięcy. Co za chamstwo, żeby nie napisać wprost, że likwidują stanowisko. Nikogo nie przyjmą na jego miejsce...więc po co ta ściema ??? Tak jest bez pracy i jeszcze ma skopane świadectwo.

Odechciewa mi się wszystkiego :( ktoś mądrze powiedział, że nieszczęścia chodzą parami :(((

Tuome - może i masz racę, nawet na 100% masz rację, ale ja przez 7 lat pracowałam w światowej korporacji, gdzie nic się nie znaczy i jesteś pionkiem...ale chociaż masz za co żyć.

Męża pocieszałam, ale w środku jestem rozsypana :( Mieszkamy w mieszkaniu na kredyt, abym mogła iść do pracy i żeby obniżyć koszta, postanowiliśmy budować dom (100% na kredyt) i moja mama ma mieszkać z nami i zająć się dziećmi. W tej chwili będę musiała zapłacić za kredyt za mieszkanie, nasz czynsz, mamy czynsz i kredyt za dom, w który jeszcze nawet CO nie ma. No i oboje bezrobotni...cudownie :(

Wyć mi się chce co też robię, bo męża nie ma, a dzieci śpią. A jutro trzeba będzie jakoś udawać, że  wszystko będzie ok i się ułoży.

Szlak by to trafił !!!!!!!!!!

:(((

czwartek, 1 września 2011

Kochane jesteście :) baaardzo dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i wszystkie kciukasy, pozytywne myśli i wibracje :)
Po rozmowie, no cóż...delikatnie mówiąc jestem zdegustowana. W liście motywacyjnym jak i w CV wyraźnie zaznaczyłam, że nie mam wykształcenia kierunkowego ani doświadczenia. Za to facet, nie wiem czy prezes czy dyrektor za wszelką cenę próbował mi udowodnić, że po co ja tu przyszłam jak nie mam doświadczenia ani nie skończyłam biologii czy chemii a tylko ekonomię. Nosz...to po jaką cholerę mnie zapraszali ? nie czytali tego listu i CV ??? Jeśli chcieli zgnoić człowieka, to gratuluję udało im się :( Czuję się jak idiotka, że się zbłaźniłam i zrobiłam z siebie durnia. A szłam z przekonaniem, że jeśli szukają kogoś uczciwego, pracowitego i zaangażowanego to mam szanse. A teraz sobie myślę, że po tych moich studiach to mogę pójść rowy kopać :( Generalnie czuję się jak zbity pies :( Po maturze z polskiego też myślałam, że oblałam, a zdałam na 5...tym razem jednak nie ma na co liczyć :( Pytanie tylko...czy im nie szkoda czasu ??? po co zawracają tyłek jak szukają kogoś po chemii...
Do poniedziałku mają dać odpowiedź...ale generalnie już nie muszą, aż tak głupia nie jestem.

naiwniara :(


edit
-------------------------------
Wiecie co jest najgorsze...gościu nie był chamski.Wszystko było w białych rękawiczkach, takie...zawinęło się g*** w papierek i udaje, że cukierek. Nie znoszę czegoś takiego. Mój mąż przeprowadzał rekrutacje przez dwa lata jak był kierownikiem i twierdzi, że to jest taka technika, że facet chciał sprawdzić moją wytrzymałość na stres, że chciał mnie złamać. Wg mojego małża z tego co mu opowiedziałam, nie wypadłam źle...Chory ten świat...co się teraz z ludźmi dzieje, że nie potrafią nawet normalnie rozmawiać...tylko jeden drugiego testuje...

Iskierka- jakby facet się mnie spytał wprost po co przyszłam i że miałam tupet przyjść, to bym się go zapytała czy z siebie durnia robi, czy próbuje zrobić ze mnie. Najwyraźniej nie czytają tych naszych CV i podań, a później zdziwienie...achhhhhhhhhhhhhhhhhh ja Ci się wcale nie dziwię, że wyszłaś.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...