Rano przy pierwszej kawce wkleiłam mojego Kubusia co by się nim pochwalić :)
Później 2,5h robiłam pazurki i jak znajoma poszła, to oczywiście odpaliłam kompa z nadzieją, że może ktoś do mnie zajrzał...i co ukazało się moim oczom :))))))
Trzy komentarze i mailik, za które strasznie dziękuję, kochane jesteście Dziewczyny.
Dla mnie to baaaaaardzo dużo.
magdor - dziękuję za pocieszenie, że nie jestem sama w łapaniu kilku srok za ogon :)
KasiaN - dziękuję, że się zapisałaś na moją podawajkę i za mailika :)
Asia - ESPRIT cieszę się, że Twojej bratanicy zarosła się ta dziurka w serduszku, to też mi daje nadzieję. Twoje słowa, że haftem pozszywałaś swoje serce zapamiętam do końca życia. Pięknie to ujęłaś i czytając to oraz że powoli czujesz się coraz bardziej szczęśliwa pomyślałam sobie, że i na mnie przyjdzie czas :)
Co do tej otwartości, a raczej jej braku, to nie wiem jak to się stało, bo zauważyłam już po fakcie. Wiem, że to zrządzenie losu sprawiło, że moim udziałem były te wydarzenia, ale kiedy miałam wrażenie, że nikt mnie nie zrozumie, nikt nie może mi pomóc, to chyba trochę ze złości i niemocy na to wszystko jakbym się obraziła na bliskich i ludzi w ogóle.
Kiedy urodziłam Bąki to został mi brzuch prawie tak wielgachny jak w ciąży, trwało to jakiś miesiąc, półtora. Dzieci ze sobą nie miałam, bo były w szpitalu, a życzliwi pytali "na kiedy masz termin ?"...
Do szału rozpaczy doprowadzała mnie ta ludzka bezmyślność, kiedy odpowiadałam, że już urodziłam, a maluchy są w szpitalu i walczą o życie...a ludzie ciągle pytali o więcej, o szczegóły, a jak to się stało, dlaczego ??? A mi serce pękało i nie miałam ochoty do tego wracać, a już na pewno rozkleić się przed kimś na ulicy. Ciebie też pewnie pytali co się stało, że się rozeszłaś z chłopakiem, jak to ? dlaczego ? I też pewnie serce podchodziło Ci do gardła z bólu, że musisz o tym mówić.
I ja tak jakoś samoistnie, nie przez jakieś postanowienie, przestałam wychodzić z domu jeśli nie musiałam i zaczęło postępować to moje odsunięcie się od znajomych, rodziny.
Nie chciałam, żeby ktoś pytał więc najprościej było się usunąć z pola zasięgu. W zasadzie drażniły mnie pytania nieznajomych, sąsiadów czy po prostu mniej znajomych, ale odsunęłam się od "swoich".
I tak to u mnie było i nadal trochę jest.
Jednak dzięki temu znalazłam kiedyś pewnego bloga i okazało się, że moje wyobrażenie o blogach jest 100% mylne. Ja zawsze myślałam, że blog to rodzaj pamiętnika, nigdy na żaden nie wchodziłam, ale tak jakoś mi się utrwaliło to przekonanie.
A tu się okazuje, że jest pełno blogów tematycznych np. o robótkach wszelkiego rodzaju, że można zostawić komentarz, że są wymianki, podawajki, Candy i różne inne zabawy, że zawiązują się przyjaźnie o czym na razie tylko czytam, ale może i mnie spotka taka blogowa znajomość. Okazało się, że jest taki magiczny świat gdzie jest pełno życzliwości i coraz lepiej się w tym świecie czuję :)
Dziękuję wszystkim którzy do mnie zaglądają i za pozostawiony ślad po sobie.
Acha jeszcze te zrobione pazurki...a co :)
Nie przepadam za niebieskim, ale muszę przyznać, że wyszły całkiem sympatycznie.
Niestety fotki standardowo koszmarne...więc nie widać efektu :(
Pazurki robiłaś sobie czy znajomej? Całkiem, całkiem.
OdpowiedzUsuńZnajomej, dla siebie nigdy nie mam czasu :)
OdpowiedzUsuńBo jak to mówią - szewc w dziurawych butach chodzi :)) i zwyczajnie w świecie mi się nie chce :)
No to teraz wszystko rozumiem. Dokładnie było tak jak mówisz. lepiej było mi usunąć się z lini pytań, bo miałam już dosyć tłumaczenia się i tego ciągłego wyjaśniania, czegoś czego sama nie rozumiałam.
OdpowiedzUsuńAch Ci "życzliwi" ludzie!! Do tej pory ryczeć mi się chce gdy sobie przypomnę śmierć mojego pierwszego zbyt szybko urodzonego synka, gdy często słyszałam,że może to lepiej niżby miał żyć z jakimś defektem i że na pewno urodzę sobie inne dziecko. Tak jakby tą stratę można było czymś zastąpić.Byłam wściekła, że nie rozumieją co ja czuję. Pozdrawiam i dużo życiowych sił życzę.
OdpowiedzUsuń