Myślałam, że będzie jak zawsze kiedy czegoś nie muszę zrobić, czyli robię do momentu aż mi się nie znudzi i odkładam "na później", albo robię kiedy mnie najdzie, po kawałku i bez widoku na koniec. Tak to ze mną jest niestety. Kiedy jednak mam coś zrobić na dany termin i wiem ile, czego i dokładnie do kiedy, to zazwyczaj mam wszystko zrobione dużo przed czasem. No, ale do meritum :)
Kilka dni temu zaczęłam swoją przygodę z haftem krzyżykowym i muszę powiedzieć, że pomimo wolnego tempa postępów, pracochłonności zajęcia, poświęconego czasu (dwa dni zaliczyłam do pierwszej w nocy), moje uwaga :) "dzieło" hihihihi nabiera kształtów i jestem już prawie u mety.
Nie wiedziałam, że jest to tak wciągające zajęcie, godziny lecą jak szalone, a człowiek nawet nie wie kiedy. W tym miejscu też chciałam wyrazić ogromny szacunek dla wszystkich, którzy zajmują się haftem, ponieważ wymaga to zajęcie ogromnej determinacji, cierpliwości i niewątpliwie trzeba to polubić. Nie wiedziałam o tym wszystkim do póki nie spróbowałam. A na początku wszystko wydaje się takie proste.
Nie wiem czy uda mi się jeszcze coś zrobić z krzyżyków, czy starczy mi cierpliwości, bo ostatnio niczego nie kończę, ale może...może.
Na ten moment mój Kubuś wygląda tak :)
i muszę dodać, że jestem z niego bardzo dumna :)
Fotki niezmiennie fatalnej jakości, ale niestety nie posiadam porządnego sprzętu :(
Kubuś nabiera kształtów i na pewno po wykończeniu będzie wyglądał super...nawet jeśli Ty też będziesz wykończona :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wytrwałości w kończeniu projektów (ja też wiele rzeczy odkładam na później :))
Jak na początki to świetnie Ci idzie ;o)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za przemiłe słowa, ale tak szczerze to ja również początkująca jestem ;o)