Bardzo mi się spodobało nowe wyzwanie w Kreatywnym Polu. Ja nie biorę udziału w żadnych wyzwaniach, bo i co tu pokazywać. Ostatnio chciałam zrobić breloczek na wyzwanie Kogel Mogel #2, ale misio jakiego poczyniłam na szydełku, nadawał by się do horroru a nie na wyzwanie...no sam misio całkiem sympatyczny wyszedł, ale po wyszyciu oczek i noska...rozumiecie, wprawy to ja nie mam.
No, ale kolejne wyzwanie nie wymaga zrobienia niczego twórczego, poza pokazaniem swoich "twórczych kącików". Ponieważ mam wyrozumiałego mężusia, u mnie kącik stanowi cały pokoik. Moje miejsce pracy, to istny armagedon...zwany przez nas "trolownią". Zapraszam na wycieczkę do mojej strefy mroku :))))
Na wstępie już od progu...poznajcie proszę - sterty makulatury, która to w przyszłości (wcale nie koniecznie najbliższej) zamieni się w śliczne koszyczki :)) oczywiście do tego misa do rozrabiania gipsu, bo to nadal robię z wielką chęcią. I początek stołu...
Tuż za pierwszą przeszkodą do pokonania, wąski przesmyk aby zasiąść do stołu :)
Zawsze jakoś znajdzie się miejsce na komputer, no a jeśli się nie uda, to komp na kolanka :))
Żaby nie było, że to koniec tego ciągu, to za stołem, a jeszcze przed oknem, kolejny kącik przyjemności :)
I tu królują już przetworzone gazetki w rurki, bibuły, włóczki i pod spodem całe kartony gotowych odlewów gipsowych, czekających na pomalowanie :))
I w końcu gdzieś trzeba usiąść...więc w całej przestrzeni jest zawsze jedno miejsce wolne dla moich szanownych czterech literek :) Zaznaczam, że miejsce tylko jedno, bo tam wchodzić nikomu absolutnie nie wolno. Jest to tylko i wyłącznie moje królestwo :)
Jest jeszcze jeden kącik, którego widać skraweczek, ale tam stoi wielgachny czarny worek z kulami styropianowymi i dawno zapomniany rowerek treningowy, na który nie ma nigdzie miejsca...i oczywiście telewizor, bo jak by mogło być inaczej :) No, ale tego pokazywać już nie będę, bo i tak pewnie będziecie mieć koszmary po tej wycieczce :D
Pozdrawiam Was gorąco i pomimo widoków jakie Wam zaserwowałam życzę miłego dnia :**
I tam właśnie powstaje mój koszyczek! Dobrze masz, bo możesz mieć swój twórczy bałaganik zamknięty tylko dla siebie, a ja ze względów posiadania jednego pokoju na wszystko mam tylko mały kącik, w którym trzeba sprzątać (a i tak ciągle bałagan), żeby się móc poruszać. Ale też stoi u mnie w kąciku rowerek (często służy jako wieszak. Koleżanko droga, zając już skompletowany, jak znajdziesz chwilkę to opisz na mojego maila w sprawie atłasu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne miejsce i wazne ze twoje tylko... u mnie cisne sie w kuchni i wszystkim przeszkadzam. marzy mi sie wlasny kacik.A balagan.... no wlasnie w tym cały urok
OdpowiedzUsuńCóż za urocza wycieczka :) Powinnas zostać przewodnikiem :))) Kącik-pokoik masz cudowny i jestem w stanie wyobrazić sobie jedno, a mianowicie, że Ty z zamkniętymi oczami w środku nocy możesz sie tam poruszać, natomiast każdy intruz w środku dnia z oczami na ościerz mógłby sie zabić :)) Do pozazdroszczenia metraż twórczy, no i Mąż, który milczy :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
miałam oczywiście na myśli "oścież" :)
OdpowiedzUsuńOch... tez chciałabym mieć takie swoje miejsce ;o) Tylko dla mnie ;o)
OdpowiedzUsuńTaka pracownia to marzenie!!! W moim małym mieszkaniu chowam wszystko gdzie się da, byleby tylko moja wszędobylska córa niczego nie złapała;)
OdpowiedzUsuńhi hi no bałaganik naprawdę na wskroś artystyczny :-))))) broń boże nie rób porządku bo tak jak ja ostatnio nic nie znajdziesz :-))))
OdpowiedzUsuńTo sie adnie nazywa nielad artystyczny i ma swoj urok!Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńszczera prawda, ja mialam niedawno generalny zaped do porzadku i teraz nie wiem co gdzie mam.
OdpowiedzUsuń