Z opóźnieniem, ale pokazuję mój TUSAL'owy słoiczek. Po apelu o ratowanie bloga Kuby nie mogłam wstawić posta...czekałam aż przejdzie i przeszło. Mogę pokazać jak powolutku, baaaardzo powolutku przybywa niteczek.
Jestem wstrętna i nawet nie odpisuje na Wasze komentarze, które tak sobie cenię. Tak szybciutko powiem tylko...
wytwory - te wiatraki to faktycznie chyba jest z Pabianic do Bełchatowa bo jechałam tamtędy :)
Psotny Morsiku to właśnie mają być różyczki, ale wykorzystam je w postaci samych "główek" bez łodyżek i listków, chociaż ten pomysł muszę też przemyśleć.
Muszę się pochwalić, że od jakiegoś czasu biorę udział w pewnym projekcie i pomimo napadów potwornej chandry, która jeszcze ciągle czai się za progiem to powoli wszystko zaczyna odzyskiwać kolory. Moja sytuacja wcale się nie poprawiła, w pracy masakra, mąż nadal szuka pracy i teraz jeszcze mam mniej czasu niż do tej pory, ale zaczęłam otaczać się ludźmi, którzy dodają mi wiary i energii.
W między czasie zapisałam się na TUSAL 2012 u Cyber Julki. Wszystkich chętnych do wzięcia udziału w zabawie serdecznie zapraszam.
Przypomnę również, że walczymy o przywrócenie bloga Kuby. Wpisać się można TU
Przesyła buziaki i serdecznie dziękuję za wszystkie ciepłe słowa :***
Kochana zapraszam po odbiór nominacji, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co to za projekt :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twój mąż szybko znajdzie prace :).
dzięki temu wpisowi trafiam na moment ratowania bloga Kubusia, no i jak pewnie wiesz udało się :))
OdpowiedzUsuńdzięki za info i powodzenia w walce z chandrą.
uściski!