Nadal coś tam sobie dłubię :) widzę maluteńki progres w dobrym kierunku :)) Czekam na igły a puki co robię na zwykłej...ostatni kwadracik ledwo mi się mieścił ale dałam radę :)))
Szkoda tylko, że zamiast słów wsparcia słyszę, że po co zajmuję się takimi głupotami...powinnam zająć się czymś konstruktywnym...(sprzątaniem, gotowaniem...i innymi "fascynującymi" rzeczami). Eeeeeee do d**** to wszystko :((( odechciewa się...
A to miał być Misio...tylko nóżki mu jednej zabrakło hehehehe :)))
Buziaki przesyłam i dziękuję za odwiedzinki :*
Zbuntuj się! Ja nie gotuję - obiady bierzemy z baru (mamy abonament od prawie 10 lat), w weekendy gotuje Mama. Sprzątam, gdy trzeba, niezbyt często - ale i tak większość sprzątania "odwala" mój Marcin. Masz prawo do hobby i nikt nie może Ci tego odebrać!
OdpowiedzUsuńU mnie kiedyś było podobnie. Teraz wolą jak robótkuję, bo gdy np czytam to już nie ma mnie wcale, ale niestety tylko w wolnym czasie, czyli po obowiązkach. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWątpię czy sprzątanie jest konstruktywne - za moment i tak nie widać efektów ;)
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej Ci idzie:) Gadaniem się nie przejmuj, moi się już przyzwyczaili, choć mąż kiedyś regularnie powtarzał, że w końcu wyrzuci te wszystkie moje pierdoły:) I tak jak u Janeczki - wolą jak robię, niż jak czytam:) Sprzątanie nie ucieknie.
OdpowiedzUsuń