że nic nie robię to Wam pokażę to co mogę pokazać, bo reszta pofrunie w rączki niektórych z Was, więc pokazać jeszcze nie mogę, a i przygotowania w sumie w fazie początkowej, bo dziecięta walczą z bolącymi dziąsełkami, więc dają czadu na maxa i o jakichkolwiek pracach w dzień mowy nie ma :( pozostają tylko dłuuuugie wieczory i noce.
Zainspirowana cudnymi kwiatkami u Kasi (zobaczcie same jakie słodziutkie), postanowiłam odnaleźć szydełko, porzucone gdzieś chyba w liceum...nie znalazłam, ale kupiłam nowe hehe, i spróbowałam.
No nie wiem jak to wyszło, ale podobne to to nie jest ani troszkę, to cudów jakie Kasia robi :)
Różnicę widać na pierwszy rzut oka...płatków nie ma :) ale jak to mówią pierwsze koty za płoty. Za którymś razem mi wyjdzie, jestem tego pewna.
Z rozmachu zrobiłam jeszcze takie "to-to". Nie ucięłam jeszcze nitki, bo może spruję...ale jakby w środek wszyć koralik i jakoś ujarzmić te fale to może całkiem ładna broszka by wyszła...eeeeeee a może jednak nie....
Odkryłam również dzisiaj cud natury...hmmm raczej nie natury, ale cud :) w postaci igły z tępym czubkiem. Wiem, wiem to dla Was żadne odkrycie, ale ja dwa miesiące temu nawet nie wiedziałam, że takie igły są...bo i po co komu tępa igła :))
I tak oto ruszyło moje biscornu, bo monogramy skończone, to zgodnie z harmonogramem czas na zaczętą podusię (zgodnie z harmonogramem...to u mnie coś nowego hihihi).
A teraz wygląda tak
A na koniec moich przydługich dzisiaj wywodów wielkie DZIĘKUJĘ i WOW :)
Nie spodziewałam się, że aż tyle osób będzie chętnych na moje cukierasy, a że w jeden dzień aż tylu chętnych to przeszło moje wszelkie oczekiwania. Serdecznie Wam dziękuję. Przy okazji poznałam kilka nowych blogów, sama zapisałam się na nowe Candy...same plusy takiej zabawy :)
Zapraszam również do Obserwatorów, bo będzie dla Nich dodatkowa nagroda niespodzianka :)
A tak z innej beczki, dowiedziałam się dzisiaj że od 1 października, czyli wtedy kiedy miałam wrócić do pracy, likwidują oddział mojej firmy, w którym pracowałam 7 lat...Niezły będę miała prezent na urodziny...zostanę bezrobotna :(
Może to przyniesie zmiany na lepsze...tej wersji będę się trzymać.
Jeszcze raz wszystkim dziękuję, za udział w zabawie, za pozostawione komentarze i ogólnie za to, że zaglądacie. Poza moimi dzieciakami, to jedyne miejsce, które sprawia mi radość...to moje kubusiowo :)
buziaki :**
Z niecierpliwoscia czekam na Twoja poduche, a kwiatek jak najbardziej OK.Pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńGratuluję odkrycia tego "cudu" ;) Pamiętam jak ja sama w moich krzyżykowych początkach używałam zwykłej igły - pokłute palce, robótka przyszywana do kolana... Aż pewnego dnia sierotka poszła do pasmanterii po igły, "ale takie z większymi uszkami", gdzie anioł za ladą objawił mi ten cudowny wynalazek ;)
OdpowiedzUsuńNie martw się, wszystko się na pewno ułoży, zmiana nie zawsze musi oznaczać zmiany na gorsze. Nigsy nie wiadomo co dla nas szykuje los :)
Rzeczywiście trochę inny Ci wyszedł, ale baardzo interesujący! Fajnie ta cieniowana włóczka wygląda. A "toto" po wrzuceniu do środka koralików albo np. kwiatuszka ze wstążki+koralik bez ujarzmiania fal będzie bardzo ładną broszką (albo zrób takie mniejsze innym kolorem i daj do środka.... Sorry, że tak tu się panoszę, ale mam dobre chęci, chcę Cię zmotywować do szydełkowania:) Na candy nie zapisuję się tylko dlatego, że scrapbooking i decoupage to niestety nie moje dziedziny, choć słodkie cukierki rozdajesz! Dzięki za miłe słowa, naprawdę podniosłaś mnie na duchu, bo coś mało kto ostatnio do mnie zagląda.
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze ! Moze jak powiedzialas zaczniesz nowy etap w zyciu i to ten lepszy czego srdecznie Tobie zycze!W broszke tez bym wsadzila jakis kwiatek lub perelki zeby ciut ozyl.Biedne bable zabki to nieprzyjemna sprawa.Ja swojej malej zamrozona buleczke taka z dziurka w srodku i mialam cisze :)Trzymaj sie cieplutko
OdpowiedzUsuń